三島由紀夫
Przemijanie, Yukio Mishima
Nie było w nim niczego, od czubka głowy aż do koniuszków palców, co nie byłoby miłością.
(Yukio Mishima)
Przemija piękno, miłość, życie. Przemijam ja, przemijasz Ty, przemijamy wszyscy. Nic nie jest trwałe, wszystko jest w ciągłym procesie powstawania i przemijania, narodzin i śmierci. Ten stan silnie odczuwanego rytmu nietrwałości, odchodzenia w przeszłość, towarzyszy mi w życiu wyjątkowo mocno. Mocno, bo bardzo odczuwalnie i bardzo mnie absorbująco. Zajmuje to mój umysł, moją świadomość, a nawet rytm serca, gdy o tym myślę. Nadal nie ma we mnie zgody na ten proces. Ja pragnę trwać dłużej, mocniej, pełną piersią, bez obawy. Pragnę istnieć bez końca. Przecież tyle jest do zrobienia, zobaczenia, zdobycia. Wiele jest w moim życiu fascynacji, miłości, podziwu dla ludzi, zwierząt, przyrody, ziemi, kosmosu. Szkoda tylko, że mam na to wszystko określony czas, którego długości nawet nie znam.
Postacią, którą mnie zafascynowała, która wywarła i nadal wywiera na mnie niezwykłe wrażenie, stał się Yukio Mishima – człowiek, który również przeminął. To właśnie jemu zapragnąłem poświęcić 12 portretów. Człowiekowi znanemu mi jedynie ze zdjęć, filmów, tekstów o nim oraz tych, w których pisał sam o sobie. On, Mishima, stał się dla mnie pretekstem do malarskiego spojrzenia na temat przemijalności piękna, w chwili, gdy jest ono szczególne. Jego twarz stała się moją plastyczną opowieścią o ulotności człowieka i jego życia w momencie, gdy osiągnął ten wyjątkowy stan „rozkwitu”, blasku, przy którym można się grzać, i z którego można czerpać siłę, energię, wiedzę, charyzmę. Odszedł w wieku 45 lat, z własnej woli. Sposób, w jaki tego dokonał, stał się bardzo bohaterski. Dla mnie wyjątkowo odważny. Malując portrety Mishimy, miałem wielką przyjemność bycia z nim. To taka moja własna relacja widzenia jego twarzy, urody, pięknej sylwetki, a nawet jego nastroju i myśli. Patrzyłem na te jego oczy i czytałem odczucia, osobisty urok, siłę i odwagę, również to o czym pisał, o ogólnym niezrozumieniu jego osoby. Zupełnie nie wiem jednak, czy trafnie to wszystko odczytywałem i czy godnie zarejestrowałem. Nie wiem. Z pewnością mogę napisać, że portrety te to mój osobisty hołd geniuszowi, który zakończył życie w roku, w którym ja przyszedłem na świat. Jest to swoista możliwość malarza – bycie medium, łączącym przeszłość z teraźniejszością. Wielkie to także szczęście, że to ja decyduję o tym, kogo chcę malować i komu poświęcać czas. To przywilej artysty, sprawiający mi wiele radości w twórczym życiu.
Oczywiście i tym razem muzyka stała się nieodłączną częścią procesu twórczego w opisywanym projekcie. Utwór, który najbardziej oddaje mój nastrój i moje widzenie Mishimy, to „Temper (Yukio Mishima)” Stefano Guzzettiego. Dla mnie w kompozycji tej zawarta jest szczególna nostalgia za tym, co było, co przeminęło.
15.06.2022 Olsztyn
Artur Sobieszek
artsob4@wp.pl